Bartosz Sawicki Adwokat Gdańsk
Zbliżający się czas świąt Bożego Narodzenia to okres radosnego, wspólnego i rodzinnego śpiewania kolęd. Śpiewając kolędy nie zdajemy sobie często zapewne sprawy, że tak jak wszystkie utwory chronione są prawem autorskim. Czy oznacza to, że podczas wieczerzy Wigilijnej może odwiedzić nas smutny pan z ZAiKS-u, który zasiadłszy na miejscu dla strudzonego wędrowca zacznie naliczać tantiemy za wspólne śpiewanie? Z góry uspokoję czytelników – tak nie jest. Niemniej jednak – niezależnie od naszej oceny zasadności prawnej istnienia praw autorskich, a także sensu ochrony niektórych praw autorskich w dobie powszechnego przekazywania plików muzycznych i wideo drogą elektroniczną – pamiętajmy, że prawami autorskimi objęty jest niemalże każdy utwór – także kolędy.
Omawiając prawne aspekty praw autorskich wskazać należy, że ich podstawowym rozróżnieniem jest podział na prawa osobiste i majątkowe.
Te pierwsze są nieograniczone w czasie, przysługują zawsze twórcy i nie mogą być zbyte. Są one bowiem faktem, który zaistniał w rzeczywistości, pewną nierozerwalną więzią pomiędzy autorem, a jego dziełem, i dotyczą w szczególności prawa do autorstwa i możliwości oznaczenia utworu swoim imieniem, nazwiskiem, pseudonimem. Wiążą się także z nadzorem autora nad swoim dziełem, także w zakresie jego przerabiania, skracania, rozbudowywania. Naruszenie tych praw autorskich to po prostu tak zwany „plagiat” – czyli swoiste oszukiwanie publiczności, które podlega także sankcji karnej. Niezależnie zatem od naszych działań, nie będziemy mogli symfonii Beethovena oznaczyć swoim nazwiskiem, a mazurków Chopina emitować w radio, jako swoich utworów. Jest to w pełni zrozumiałe i ten zakres praw autorskich nie budzi żadnych wątpliwości. „Bóg się rodzi” (czyli Pieśń o Narodzeniu Pańskim) to słynny tekst Franciszka Karpińskiego – i tak zostanie już na zawsze, nikt nie może się podszywać pod autora!
Drugi rodzaj praw autorskich to prawa majątkowe – a więc uprawnienie do korzystania z utworu, jego rozpowszechniania, a przede wszystkim – do pobierania wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Ten rodzaj praw autorskich to pewnego rodzaju fikcja prawna, która daje uprawnienie konkretnej osobie (nie koniecznie autorowi, który mógł sprzedać autorskie prawa majątkowe, albowiem są one zbywalne), do czerpania zysków z tego, że utwór jest przez kogoś wykorzystywany. Jak każdego rodzaju fikcja, rozwiązanie takie budzi wiele zastrzeżeń i wątpliwości. Jeśliby restrykcyjnie podchodzić do kwestii wynagrodzenia za korzystanie z utworów, to sprzedawane w Gdańsku miniaturki fontanny Neptuna wiązać musiałyby się z opłatą na rzecz właścicieli praw autorskich (nawet jeśli byłoby to same miasto, albowiem to Rada Miasta Gdańska, zamówiła wykonanie rzeźby Neptuna u Abrahama van der Blocke), a z chwilą zakupu słynnego obrazu na aukcji, to od nabywcy zależałoby, czy można by publikować reprodukcję tego obrazu w podręcznikach i albumach malarskich. Na szczęście prawo chroni nas przed tak daleko idącymi absurdami, stanowiąc co do zasady, iż autorskie prawa majątkowe gasną z upływem 70 lat od daty śmierci twórcy (bądź ostatniego ze współautorów), a gdy twórca nie jest znany od daty pierwszego rozpowszechnienia (art. 36 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych).
Z tych względów nie musimy się obawiać śpiewania tradycyjnych, starych, polskich kolęd podczas wspólnej Wigilijnej wieczerzy, możemy je nawet nagrywać i rozpowszechniać, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Są to bowiem utwory, które mają nie 70, a setki lat, a zatem prawa autorskie (majątkowe) do nich niewątpliwie wygasły dawno temu.
Pamiętajmy jednak, że ochronie jako utworowi podlega nie tylko tekst, czy muzyka, ale także autorskie wykonanie. W tym zakresie będziemy już ograniczeni majątkowymi prawami autorskimi i publiczne rozpowszechnianie wykonania jakiejś kolędy (np. podczas zorganizowanej zabawy karnawałowej) może spotkać się z koniecznością wypłaty wynagrodzenia twórcy – tj. wykonawcy.
Z pomocą przychodzą nam jednak także przepis dotyczący tak zwanego „dozwolonego użytku”, dzięki któremu bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego (art. 23 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych).
Miłego kolędowania!
adw. Bartosz Sawicki